sobota, 30 maja 2015

Rozdział 2

Z dedykacją dla mojego kolegi z klasy Arka, to głównie dzięki niemu ten rozdział został napisany tak szybko ;) I też dzięki niemu zarwałam kilka nocek, by wreszcie przestał pytać kiedy następny rozdział :D



Przed historią miałyśmy pół godzinną przerwę śniadaniową, niestety byłyśmy wtedy świadkami rozmowy od której wszystko się zaczęło...

Przerwa zaczęła się w miarę normalnie, na samym początku jak zwykle poszłyśmy na stołówkę. Gdy tylko przekroczyłyśmy jej próg do naszych uszu doszły dźwięki rozmów i śmiechów, nie była to żadna nowość, ale czułyśmy dziwny niepokój... Na początku to zignorowałyśmy i po prostu poszłyśmy po jedzenie. Uwierzcie mi nie chcielibyście chodzić na naszą stołówkę, na sam widok tej ohydnej papki naszły mnie mdłości, już nie wiem co jest gorsze to "jedzenie" jak mówią na to coś kucharki czy zeskrobywanie gum do żucia z ławek. 
- Wiecie ja chyba nie jem... - mruknęłam do dziewczyn. 
- Znowu Alex? Zagłodzisz się w końcu, jak nie chcesz jeść na stołówce to przynoś przynajmniej własne jedzenie - powiedziała z dezaprobatą Melanie.
- Sorry, ale ja chcę jeszcze pożyć - stwierdziłam i ruszyłam w stronę stolika przy którym przeważnie siedziałyśmy.
Oczywiście, kto podszedł do mnie gdy tam szłam? Nasza kochana Victoria! (Dla tych co są mało kumaci od razu mówię, że to sarkazm).
- Mogę siedzieć dzisiaj z wami? - uśmiechała się do mnie promiennie, ale w jej oczach dostrzegłam, że się czymś martwi.
Już miałam jej powiedzieć by siadła gdzie indziej gdy nagle obok nas pojawiły się Melanie i Natalie, oczywiście ta pierwsza nie pozwoliła mi dojść do głosu.
- Jasne! Chodź! - Melanie złapała ją za rękę i pociągnęła ją w kierunku stolika, natomiast ja i Natalie wymieniłyśmy znaczące spojrzenia.
No cóż skoro Melanie zgodziła się by rudzielec siadł dzisiaj z nami musiałyśmy wytrwać te pół godziny. Podeszłyśmy do stolika i siadłyśmy na przeciwko Victorii i Melanii, oczywiści Victoria już nawijała jak najęta.
- ... i wtedy Mike powiedział jej, że wygląda prześlicznie! - w jej głosie było słychać zazdrość, udawaną zazdrość...
Och, chyba wam jeszcze nie opowiadałam o Miku, jest to wysoki chłopak o brązowych oczach i włosach. Nie rozumiem dlaczego dziewczyny z naszej klasy tak się nim zachwycają, chłopak jak chłopak, widziałam ładniejszych.
No, ale wracając, Victoria zachowywała się jakoś dziwnie: najpierw się czymś martwiła, teraz udaje zazdrosną, ciekawe o co może jej chodzić... Przyjrzałam się jej mając nadzieję, że odczytam coś z jej twarzy, niestety nic z tego nie wyszło. Nagle ktoś mnie szturchnął, popatrzyłam na Natalie.
- Co? - spytałam szeptem by Victoria i Melanie mnie nie usłyszały.
- Mnie się tylko zdaje czy Vici naprawdę zachowuje się dziwniej niż zazwyczaj? - spojrzałyśmy na rudowłosą dziewczynę.
- Nie, nie zdaje ci się - mruknęłam. - Tylko o co może chodzić? 
- Prawdopodobnie zaraz się dowiemy... - patrzyła na coś za moimi plecami, odwróciłam się.
Wzdrygnęłam się, na drugim końcu stołówki stała pani Słowin - nauczycielka historii. Gapiła się prosto na nas tymi swoimi czarnymi oczami, aż przeszły mnie ciarki...
Vici i Melanie jakby wyczuwając, że się spięłyśmy popatrzyły w tamtym kierunku. I znów dziwne zachowanie rudzielca: najpierw zaczęła się gapić z przerażeniem na historyczkę a potem szybko odwróciła się do niej bokiem i zaczęła nerwowo bawić się widelcem w tej papce zwanej "jedzeniem stołówkowym" mrucząc coś pod nosem. Udało mi się wychwycić parę słów.
- Chejron... dowiedzieć... jak najszybciej... niebezpieczeństwo... - mruczała.
Uniosłam jedną brew i znów spojrzałam na panią Słowin, ale jej już tam nie było...
- Ja muszę iść - odezwała się po chwil Vici i wstała szybko.
Poszła w stronę stolika przy którym siedział Mike. Nie, ona tam nie poszła, ona tam wręcz podbiegła. Szepnęła mu coś na ucho a ten wytrzeszczył oczy, wstał, przeprosił swoich "ziomków" i pospiesznie odszedł razem z rudą. Patrzyłam na tę scenkę ze zdziwieniem wypisanym na twarzy, ale moje przyjaciółki wyglądały jakby nie zauważyły dziwnego zachowania Vici i Mika.
- Idę do łazienki - mruknęłam i wstałam a dziewczyny pokiwały tylko głowami na znak, że rozumieją.
Oczywiście wcale nie poszłam do toalety jak powiedziałam, poszłam za Mike' m i Vici. Dziewczynom nie powiedziałam prawdy głównie dlatego, że Melanie zaczęłaby się histeryzować, że nieładnie jest śledzić i podsłuchiwać innych. Według mnie jest trochę  przewrażliwiona na tym punkcie.
Trudno było ich znaleźć wśród masy nastolatków łażących po korytarzu, ale w końcu udało mi się dostrzec rude włosy Victorii, przyspieszyłam. W pewnym momencie skręcili w jeden z mniej zatłoczonych korytarzy i weszli do sali biologicznej. Przystanęłam i poczekałam aż wejdą. Mike rozglądnął się niespokojnie i mruknął coś do Vici, weszli do sali. Po chwili stałam już przy drzwiach i patrzyłam co robią. Zamurowało mnie.
Stali na środku sali, tyłem do mnie. Przed nimi było coś podobnego do... Cholera, nie wiem jak to coś opisać... Było to coś podobnego do mgły o kolorach tęczy na której było widać obraz faceta o końskim zadzie. Tak, to chyba najlepszy opis na jaki mnie stać. Prowadzili dość dziwną rozmowę.
- Chejronie, musimy je stąd zabrać, tu nie jest bezpiecznie - mruknął Mike.
- Ta nowa nauczycielka to potwór i dobrze o tym wiesz - powiedziała cicho Victoria. - Moglibyśmy ją zabić jakby nie fakt, że ta szkoła prawie nigdy nie jest pusta...
Miałam wtedy dziwne wrażenie, że chodzi jej głównie o mnie i o to, że siedzę tu do północy. Pewnie zastanawiacie się jak to możliwe? Powiedzmy więc, że bardzo łatwo wyłączyć alarm a zapasowe klucze do prawie wszystkich pomieszczeń w szkole w magiczny sposób pewnego dnia znalazły się w moim plecaku. Ale wracając do ich rozmowy: ten rudzielec chciał zabić naszą historyczkę?! Przecież to absurd!
- Musicie je przyprowadzić i to najlepiej od razu - rzekł facet - koń.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię.
- Alex, co ty robisz? - syknęła Melanie, za nią stałą Natalie.
- Ja? Nic - udawałam, że nie wiem o co jej chodzi.
- Nie możesz tak podsłuchiwać! - rzuciła mi niezadowolone spojrzenie.
- Nie mogę? Ty sobie lepiej popatrz o czym oni gadają - wskazałam na drzwi.
No cóż najwyraźniej ciekawość wzięła górę również nad nimi, teraz cała nasz trójka podsłuchiwała. Dziewczyny wytrzeszczyły oczy na widok tej całej mgiełki czy co to tam było. Spojrzały najpierw na siebie nawzajem a potem na mnie.
- No co? - szepnęłam wyczuwając na sobie ich wzrok.
- Nic, nic - powiedziała cicho Natalie po czym zaczęła przysłuchiwać się rozmowie.
Wzruszyłam ramionami i też skupiłam się na rozmowie.
- ... czyli mamy jakiś plan - stwierdził Mike.
- Taki plan to możesz sobie wsadzić wiesz gdzie - warknęła Victoria.
- Uspokójcie się, są ważniejsze sprawy niż wasze kłótnie - powiedział mężczyzna z którym rozmawiali. - Alex, Melanie i Natalie muszą być w obozie już dziś.
Zamurowało nas. Czy to coś właśnie wypowiedziało nasze imiona? A może tylko mi się zdawało? Spojrzałam na dziewczyny, sądząc po ich reakcji wcale mi się nie zdawało. Gdy znów popatrzyłyśmy do sali byli już tam tylko Mike i Vici. Nagle za sobą usłyszałam stłumiony krzyk, szybko się odwróciłam. Za mną stała Melanie, całe prawe ramię miała w krwi a obok niej stała pani Słowin. No już nie do końca pani...

3 komentarze: